Przejdź do głównej zawartości

:)

Wiosna! Cieplejszy wieje wiatr :)
Robi się coraz przyjemniej na polu i niech już tak zostanie!
Jedynym minusem jest doprowadzający do szału katar alergiczny,który pojawił się wraz z kwitnieniem drzew...
Słońce jeszcze nie ogrzewa swoimi promykami ale daje nadzieję na ciepło ;)
A u mnie tak jakoś ostatnio pozytywnie...
cieszy bardzo perspektywa zbliżającego się wolnego
mam wielką ochotę na leczo...coś czuję,że właśnie ono będzie królowało na stole w ten weekend!


Komentarze

  1. mniam, mniam ! Leczo jest przepyszne, choć jak dla mnie najlepsze w wersji wegeteriańskiej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w takiej wersji jeszcze nie jadłam ;)

      Usuń
    2. Dla mnie też tylko wersja wegetariańska:) Innej nie jadam.

      Usuń
  2. Katar i mnie niestety meczy:( A do tego jeszcze zalzawione oczy:( Ale jest coraz cieplej i tak slonecznie:)
    Mniam, leczo jest pycha. ;) A ja chyba zrobie ratatouille. Uwielbiam nawet bardziej niz leczo;)

    Usciski i udanego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiejszy dzień przywrócił mi wiarę, że wiosna o nas nie zapomniała:)
    Ściskam cię kochana i najważniejsze, e jest pozytywnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak miło tutaj i wiosennie! :) Od razu widać, że pozytywnie u Ciebie ;) Ja za leczem nie przepadam, ale tak dawno go nie jadłam że może się skuszę żeby je jednak zrobić :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pogoda ładniejsza to i humor od razu lepszy ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Narobiłaś mi mega apetytu... Tak dawno nie jadłam pysznego, domowego leczo :)

    OdpowiedzUsuń
  7. dawno nie jadłam...chyba wybiorę się jutro po warzywa na targ i zrobię moje leczo z cukinią :)

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam leczo! Zjadłabym z chęcią :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. No i pieknie! skoro wiosna to kolorem po talerzu a jak!

    OdpowiedzUsuń
  10. Leczo... Kurcze, teraz to i ja mam na nie ochotę :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiem co czujesz z tym katarem- nie daje mi żyć od soboty. ;/ Szybkiego pozbycia się go życzę. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cholera, jak mnie zawsze bawiło te Wasze "pole" w Krakowie :D Jak pierwszy raz pojechałam do znajomych w okolice Krakowa właśnie, to na początku nie rozumiałam o co chodzi. "Pole, w środku miasta?" ^^ Bo u nas, w Poznaniu i okolicach się na dwór wychodzi :P
    I jak ładnie u Ciebie i wiosennie! :))

    OdpowiedzUsuń
  13. u mnie królują buraczki :-)
    miłego weekendu :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Więc smacznego

    OdpowiedzUsuń
  15. co tu zaglądam to zawsze widzę tu jakieś zmiany na blogu:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj zjadłabym leczo mojej mamy :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Za mną też ostatnio leczo chodzi.
    Ale ja w następnym tygodniu się tym zajmę ;)
    U mnie też wiosna :D
    I nawet promienie słoneczne grzeją :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Leczo uwielbiam, ale jako że nie jestem fanką mięsa, wędlin i tak dalej to jadam wegetariańskie i dobrze mi z tym:)
    Wiosnę faktycznie mamy za oknem, fantastyczną zresztą. Wiosna, znów nam ubyło lat... :))))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szare serce

O Tak! Jestem 3 razy na tak :D Walentynki 2015 były niesamowite bez dwóch zdań! Bukiet kwiatów, które uwielbiam... obiad we dwoje... znacząca wymiana spojrzeń... wspominki... i wreszcie seans 50 twarzy Greya! Jak przy każdym filmie są zadowoleni i krytycy.... Moje odczucia? Totalnie się zakochałam :D Jestem oczarowana :) Główni aktorzy? Dakota Johnson - od razu ją polubiłam...co do Jamiego Dornana na początku nie byłam przekonana czy będzie odpowiedni do tej roli ale jak tylko zobaczyłam go w pierwszej minucie - wiedziałam,że tylko on może być Greyem! Było dokładnie tak jak sobie wyobrażałam podczas lektury :) nie widzę żadnych minusów a o plusach mogłabym rozmawiać non stop! Muzyka do filmu również mnie urzekła :) Reasumując całość to dla mnie strzał w 10!  Nie obchodzą mnie opinie,że to porno czy erotyka dla mamusiek...każdy ma swoje zdanie :P jedno jest pewne: w Greyu naprawdę można się zakochać... źródło

Wiosna coraz bliżej?

Temperatura i widoki za oknem wskazują na nadchodzącą wiosnę... Samopoczucie powoli się poprawia...zaczynamy 12 tydzień :) Luty przeleciał mi przez palce, gdzieś go zgubiłam pomiędzy pączkami a Greyem ;-) W domu niewielkie przemeblowanie,a dało więcej przestrzeni i zrobiło się lepiej... W głowie,serduchu i myślach powolutku wykluwa się wiosna... Mówiłam już jak kocham zupy? ziemniaczana,która wyszła spontanicznie okazała się rewelacyjna :D jeszcze dziś w pracy będę się nią raczyć z prawdziwą przyjemnością :) Wierzę,że z końcem pierwszego trymestru poczuję się już w pełni sił i w marcu odświeżę swoje włoski stęsknione jasnych pasemek :) pobuszuję też za ciuszkami i wreszcie znajdę czas na ploty z siostrą :) marzec zacznie się dość intensywnie: imieniny męża, urodziny siostry,a później badanie USG i może już okaże się kto zamieszkuje brzuch... tak więc byle do marca! luty pożegnam bez sentymentu...   źródło

1,2,3,4...

zastanawialiście się kiedyś nad upływem czasu? w dzieciństwie miałam go pod dostatkiem... dzień się dłużył...noc mijała szybko... człowiek zastanawiał się co z tym czasem zrobić... dzisiaj...muszę wszystko porządnie planować, organizować, zapisywać żeby ten dzień zapełnić maksymalnie ile się da i wszystko pozałatwiać... nie za bardzo mi się to podoba... a może nie liczyć godzin, lat...? jedno jest pewne: czas pędzi nieubłaganie...uświadomiłam to sobie po raz n-ty...tym razem w kolejce na badania okresowe do pracy...a przecież nie tak dawno je robiłam...ta...3 lata temu... źródło: internet