Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2015

Rany! Lipiec się kończy!

Kiedy ten miesiąc przeleciał? nie mam bladego pojęcia :0 pozostał sierpień i przyjście na świat maleństwa! Teraz korzystam ze wspaniałej pogody 25 stopni w której czuję się idealnie. Codzienne spacery i harce na placu zabaw, wspólne zakupy, wypady do rodziców i siostry bo przecież mamy teraz tak blisko...odkrywanie nowych zakątków nad Wisłą i oczywiście wizyty w ukochanym Rynku Głównym na wyciągnięcie ręki - jest cudownie! Brzusio rośnie ale dolegliwości na szczęście trochę się uspokoiły, za to zaczęły się chyba nieprzespane nocki gdzie ucisk pod biustem jest coraz mocniejszy i ciężej złapać oddech. Pozostało jeszcze kilka rzeczy do skompletowania wyprawki swojej i malucha. W środę czeka mnie kolejna wizyta u lekarza. Na weekend zapowiadają znowu falę upałów...trzeba będzie jakoś przeżyć. A w nowym mieszkanku coraz więcej miejsca :) dochodzą mebelki i wszystko zaczyna się układać w spójną całość :) powolutku tworzymy swój cudowny, ciepły, rodzinny kącik....:)

Upały!

Nie lubię lata....nie cierpię upałów! 25 stopni to dla mnie totalne maksimum, a obecnie kiszę się jak ogórek przy temperaturze 35 :/ cóż...w ciąży chyba można sobie ponarzekać podwójnie co? :P w dwupaku w takie gorąco naprawdę ciężko wytrzymać... wyczekuję deszczu i burzy jak zbawienia! w niedzielę wypada nam 7 rocznica ślubu :) kiedy to zleciało? 7 cudownych lat... mebelki do salonu już mamy :) pozostaje przenieść tam swoje rzeczy...ale w taki upał naprawdę ciężko się za to zabrać... u lekarza w porządku, synek waży już 2100! wyniki ok :) następna wizyta za 2 tygodnie tym razem bez badań a w mojej głowie : "...już niedługo, coraz bliżej..."                                                                            źródło

33!

Tak! Dokładnie wybił nam 33 tydzień ciąży! Jutro wizyta kontrolna i wyniki badań. Mały kopie strasznie, wiercipięta z niego :) Krzyże bolą okropnie, wszędzie czuję ucisk w związku z czym odczuwam już dyskomfort. Jeszcze upały, w których czuję na sobie każdy dodatkowy kilogram... ale...żeby nie było,że tak ciężko... cieszę się ostatnimi chwilami z brzuszkiem :) kompletuję wyprawkę dla siebie i malucha, a w głowie próbuję ustalić plan gdy do domu wrócimy już w komplecie...mam nadzieję,że Pola przyjmie braciszka tak optymistycznie jak o nim opowiada. W domku dalej się urządzamy :D dzisiaj zjechały do nas meble do salonu co oznacza,że powoli żegnam się z workami i kartonami :) Z Polą mamy znowu tą więź, która sprawia, że o niczym innym nie marzę jak właśnie chwilach spędzonych razem! To nasz czas ! Ona z dnia na dzień dojrzewa coraz szybciej...jestem z niej dumna :) Wszystko się układa choć wiadomo zdarzają się czarne chmury....ale zawsze znajdzie się jakiś sposób by je przego

!!!!

Teraz nie mam już prawie w ogóle czasu, a co to będzie gdy na świecie pojawi się drugi malu ch ;) G otuję zupę ziemniaczaną...tak.. .właśnie o tej porze :P Mam się dobrze :) jestem szczęśliwa i bardzo zadowolona z nowego mie j sca :) Czuję się jakbym mieszkała tu od zawsze, a przecież o to właśnie chodzi ! Dnie spę dzam z Polą, która teraz nie odstępuje mnie już na krok ( co to będzie gdy będę musiała iść do szpitala ? ) a ja cieszę si ę, że znowu mamy dla siebie tyle czasu ile tylko chcemy :))))) Zaczęłam planować, spisywać...listę rzeczy do szpitala, dokupuję i kompletuj ę....czas pędzi, a zostało mi tylko 8 tygodni ! Z jednej strony ci eszę się tym wyjątkowym okresem, a z drugiej odliczam już do końca zwłaszcza teraz gdy krzyże bolą niemiłosiernie, jest coraz ci ężej , a upały dają napraw dę w kość. Powoli oswajam się i przestawiam w głowie, że teraz będę musiała dzielić się na pół...że jeszcze jeden mały człowieczek skradnie moj e serce jak obecnie najukochańsza córec zka..

Na swoim ;)

Dni mijają szybko...za szybko... Przeprowadzka poszła sprawnie...wczoraj minął tydzień jak mieszkamy w nowym miejscu :) wszystko tu dzieje się jakby w ekspresowym tempie i jest dokładnie tak jak marzyłam...czuję się jakbym była tu od zawsze pewnie przez to,że to zaledwie dwa kroki od moich rodzinnych kątów... Nie nudzę się nie mam na to czasu choć teoretycznie powinnam mieć go więcej ;) Daję znak życia bo jeszcze nie mamy podłączonego Internetu... pierwszą noc nie spałam z nerwów i emocji więc snu nie pamiętam ale podekscytowanie z każdym kolejnym dniem rośnie :)