Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2015

Właściwy tor...

Wszystko idzie po kolei...tak jak ma być... utarte schematy ale nie nudne, z dnia na dzień jest coraz ciekawiej,a ja cieszę się,że mam u swego boku dwójkę szkrabów :) zmieniła się cyferka z przodu - zmieniło się coś we mnie... choćby większa wiara w siebie ;) i...ochota na skok w sukienkę :) całe życie miałam ją na sobie może 4 razy,aż tu nagle przyszedł czas gdzie zaczęłam odkrywać swoje walory...poczułam większą kobiecość...to jednak sprawa psychiki ;) między innymi dzięki moim malcom...to niesamowite uczucie!

Leniwie...powolnie...

Bo czasem tak właśnie trzeba.... gorąca, mocna kawa... kawałek pysznego sernika... przytulaski nie mające końca... uśmiechy, spojrzenia, tęsknota... w tle dramat...tragedia... w sercu ból...żal...smutek...niezrozumienie.... spokój...radość...jesteśmy razem...jest cichutko...bezpiecznie...                                                                          źródło

Listopadowo ale nie smętnie

Ten miesiąc zaczął się cudowną słoneczną pogodą...dzisiaj przywitał nas deszcz bębniący o szyby tak głośno i sennie... Chyba zaczęła się jesienna szaruga ale u nas wcale nie ma szarości! Dominują barwy żywe i soczyste! Codziennie jest tak wesoło, gwarno, ciekawie, że dni odlatują tak szybko jak motyle. Planujemy chrzest małego i wracają wspomnienia jak to było z Polą ;) zresztą cały czas sobie przypominam i nie mogę się nadziwić jak ona szybko urosła! I Janek też rośnie...dosłownie widzę to po ubrankach ;) ale od ponad 2 tygodni gaworzy na całego i puszcza uśmiechy jak tylko się do niego zbliżę :))))) W Rossmanie skorzystałam z promocji -49% i zakupiłam lakiery do maniciure french, w tym tygodniu upolowałam tusz do rzęs :) mama zadbana = mama szczęśliwa ;) Przez weekend walczyłam z gorączką, katarem i bólem gardła....dzisiaj już jest znaczna poprawa i temperatura już prawie normalna bo z kolei po gorączce dopadło mnie duże osłabienie. W takich chwilach człowiek docenia zdrowie!

Listopadowo...

1 i 2 listopada...dobrze, że są takie dni... w codziennym biegu ciężko się zatrzymać...podumać...przemyśleć...zastanowić co tak naprawdę liczy się dla nas na tym świecie... każdy w nim dąży do tego co uważa za najważniejsze... każdy ma prawo do tego obojętnie czy jest to dobro materialne, rodzina, marzenia, kariera czy walka o zdrowie... choć listopadowe Święta kojarzą mi się naprawdę smutno i nostalgicznie bo np.znam tylko rodzinę ze strony mamy...od taty nie zdążyłam nikogo poznać...to jednak tak jak wspomniałam na początku DOBRZE, ŻE SĄ !!! Bo to jak pokierujemy naszym życiem zależy tylko od nas ale pamiętajmy, że życie jest kruche, ulotne...i niestety nie trwa wiecznie...                                                                        źródło