Przejdź do głównej zawartości

Przeleciało...

Tak...lecą dni przez palce niczym krople deszczu...
maj - cudowny zielony miesiąc i wiosna w pełni, a już niedługo się kończy...
obfitował on w wiele przyjemnych wydarzeń :) urodziny taty, imieniny mamy i ten najważniejszy Dzień Mamy! W moim wykonaniu już po raz kolejny i jakże bardziej świadomy...wspaniały!
Pogoda dopisuje...dzisiaj po południu deszcz pokrzyżował nam szyki ale to nic...najważniejsze,że jesteśmy razem :)
Trochę w ramach relaksu,a trochę z konieczności bo przydała się wymiana garderoby na cieplejsze dni zakupiłam kilka rzeczy i...lepiej się poczułam :) o dzieciaczkach nie zapomniałam też wzbogaciły się o nowe ciuszki...od wczoraj jestem zakochana w lakierze na moich paznokciach :D:P taki jasny matowy fiolet wpadający w popiel :) obowiązkowo na półkę zawędrowała kolejna buteleczka mojej ukochanej czerwieni <3
Oj kurczy mi się ten macierzyński kurczy...jeszcze 3 miesiące :0 a co dalej? to się okaże!
Kocham ten czas...razem...jest wesoło, ciepło, słonecznie, na stole pojawiają się warzywka...uśmiechy, całusy...cholera jak ja kocham TEN czas!

Komentarze

  1. Bo to Wasz czas! Razem najlepiej!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. I oby ten czas trwał jak najdłuzej:)
    ściskam

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślisz o powrocie do pracy? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciesz się z tego czasu jak tylko masz okazje ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten czas można przedłużyć Sissi. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. O Ciebie to zawsze tak pozytywnie :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. jeny nawet się nie spodziewałam ze to tak szybko zleciało. masz już jakies plany na przyszlosc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie trochę za szybko....sprecyzowanych nie mam,coś się szkicuje

      Usuń
  8. Jesteś niesamowicie pozytywną osobą. Miło Cię czytać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo Ci dziękuję za tak miłe słowa :) pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szare serce

O Tak! Jestem 3 razy na tak :D Walentynki 2015 były niesamowite bez dwóch zdań! Bukiet kwiatów, które uwielbiam... obiad we dwoje... znacząca wymiana spojrzeń... wspominki... i wreszcie seans 50 twarzy Greya! Jak przy każdym filmie są zadowoleni i krytycy.... Moje odczucia? Totalnie się zakochałam :D Jestem oczarowana :) Główni aktorzy? Dakota Johnson - od razu ją polubiłam...co do Jamiego Dornana na początku nie byłam przekonana czy będzie odpowiedni do tej roli ale jak tylko zobaczyłam go w pierwszej minucie - wiedziałam,że tylko on może być Greyem! Było dokładnie tak jak sobie wyobrażałam podczas lektury :) nie widzę żadnych minusów a o plusach mogłabym rozmawiać non stop! Muzyka do filmu również mnie urzekła :) Reasumując całość to dla mnie strzał w 10!  Nie obchodzą mnie opinie,że to porno czy erotyka dla mamusiek...każdy ma swoje zdanie :P jedno jest pewne: w Greyu naprawdę można się zakochać... źródło

Wiosna coraz bliżej?

Temperatura i widoki za oknem wskazują na nadchodzącą wiosnę... Samopoczucie powoli się poprawia...zaczynamy 12 tydzień :) Luty przeleciał mi przez palce, gdzieś go zgubiłam pomiędzy pączkami a Greyem ;-) W domu niewielkie przemeblowanie,a dało więcej przestrzeni i zrobiło się lepiej... W głowie,serduchu i myślach powolutku wykluwa się wiosna... Mówiłam już jak kocham zupy? ziemniaczana,która wyszła spontanicznie okazała się rewelacyjna :D jeszcze dziś w pracy będę się nią raczyć z prawdziwą przyjemnością :) Wierzę,że z końcem pierwszego trymestru poczuję się już w pełni sił i w marcu odświeżę swoje włoski stęsknione jasnych pasemek :) pobuszuję też za ciuszkami i wreszcie znajdę czas na ploty z siostrą :) marzec zacznie się dość intensywnie: imieniny męża, urodziny siostry,a później badanie USG i może już okaże się kto zamieszkuje brzuch... tak więc byle do marca! luty pożegnam bez sentymentu...   źródło

1,2,3,4...

zastanawialiście się kiedyś nad upływem czasu? w dzieciństwie miałam go pod dostatkiem... dzień się dłużył...noc mijała szybko... człowiek zastanawiał się co z tym czasem zrobić... dzisiaj...muszę wszystko porządnie planować, organizować, zapisywać żeby ten dzień zapełnić maksymalnie ile się da i wszystko pozałatwiać... nie za bardzo mi się to podoba... a może nie liczyć godzin, lat...? jedno jest pewne: czas pędzi nieubłaganie...uświadomiłam to sobie po raz n-ty...tym razem w kolejce na badania okresowe do pracy...a przecież nie tak dawno je robiłam...ta...3 lata temu... źródło: internet