Przejdź do głównej zawartości

w taką noc...

...sny nabierają realniejszych kształtów...
...otwierają się ukryte myśli, pragnienia, sekrety i marzenia....
....jestem cholerną romantyczką...

źródło: internet
 

Komentarze

  1. Heh dobrze jest być romantyczką ;) Ja lubię swoją romantyczność ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. W nocy jest spokojnie i cicho...ma się czas na przemyślenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Noc to inny wymiar. Kobiety w nocy są piękniejsze. Bardziej pewne siebie, mocniej zmysłowe i seksowne. Mężczyźni w nocy są mądrzejsi i (bardziej) męscy. Jedzenie smakuje w nocy zupełnie inaczej. Wszystkie smaki wędrują zmysłami dokładniej, ostrzej, głębiej. Samotne noce są bardziej samotne niż najsamotniejsze dni. Nocą filmy bardziej wzruszają, rozmowy bardziej się kleją, a esemesy najlepiej wyglądają"

    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no proszę jak ładnie to wszystko ujęłaś :) :*

      Usuń
    2. Monia :) nic dodac nic ujac...wlasnie taka jest magia nocy :)

      Usuń
  4. Ja romantyczką nie jestem ale też lubię nic :))

    OdpowiedzUsuń
  5. hmmmmmmmm,czasem nie chce sie do tego przyznac,ale ja tez cholera jestem romantyczka...................buziaki **

    OdpowiedzUsuń
  6. ja ostatnio ulegam magii deszczu :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj też jestem romantyczką, tylko codzienna pogoń gdzieś chowa tę moją duszę na dnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. oj tak tak, ja tez.
    marzycielka, romantyczka, strasznie sentymentalna osoba, co niestety przeszkadza w codziennym zyciu o czym tez pewnie sama wiesz, ale ile uroku to niesie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. To jesteśmy strasznie podobne!!!.... Buziaczki kochana!:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Sissi, ja Cię nie chcę straszyć, ale Ty na swoje wdzięki w blasku księżyca uważaj, bo księżyc rozświetla nie tylko piękne kobiety, ale przyciąga wygłodzone wilkołaki....
    :)
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szare serce

O Tak! Jestem 3 razy na tak :D Walentynki 2015 były niesamowite bez dwóch zdań! Bukiet kwiatów, które uwielbiam... obiad we dwoje... znacząca wymiana spojrzeń... wspominki... i wreszcie seans 50 twarzy Greya! Jak przy każdym filmie są zadowoleni i krytycy.... Moje odczucia? Totalnie się zakochałam :D Jestem oczarowana :) Główni aktorzy? Dakota Johnson - od razu ją polubiłam...co do Jamiego Dornana na początku nie byłam przekonana czy będzie odpowiedni do tej roli ale jak tylko zobaczyłam go w pierwszej minucie - wiedziałam,że tylko on może być Greyem! Było dokładnie tak jak sobie wyobrażałam podczas lektury :) nie widzę żadnych minusów a o plusach mogłabym rozmawiać non stop! Muzyka do filmu również mnie urzekła :) Reasumując całość to dla mnie strzał w 10!  Nie obchodzą mnie opinie,że to porno czy erotyka dla mamusiek...każdy ma swoje zdanie :P jedno jest pewne: w Greyu naprawdę można się zakochać... źródło

Wiosna coraz bliżej?

Temperatura i widoki za oknem wskazują na nadchodzącą wiosnę... Samopoczucie powoli się poprawia...zaczynamy 12 tydzień :) Luty przeleciał mi przez palce, gdzieś go zgubiłam pomiędzy pączkami a Greyem ;-) W domu niewielkie przemeblowanie,a dało więcej przestrzeni i zrobiło się lepiej... W głowie,serduchu i myślach powolutku wykluwa się wiosna... Mówiłam już jak kocham zupy? ziemniaczana,która wyszła spontanicznie okazała się rewelacyjna :D jeszcze dziś w pracy będę się nią raczyć z prawdziwą przyjemnością :) Wierzę,że z końcem pierwszego trymestru poczuję się już w pełni sił i w marcu odświeżę swoje włoski stęsknione jasnych pasemek :) pobuszuję też za ciuszkami i wreszcie znajdę czas na ploty z siostrą :) marzec zacznie się dość intensywnie: imieniny męża, urodziny siostry,a później badanie USG i może już okaże się kto zamieszkuje brzuch... tak więc byle do marca! luty pożegnam bez sentymentu...   źródło

1,2,3,4...

zastanawialiście się kiedyś nad upływem czasu? w dzieciństwie miałam go pod dostatkiem... dzień się dłużył...noc mijała szybko... człowiek zastanawiał się co z tym czasem zrobić... dzisiaj...muszę wszystko porządnie planować, organizować, zapisywać żeby ten dzień zapełnić maksymalnie ile się da i wszystko pozałatwiać... nie za bardzo mi się to podoba... a może nie liczyć godzin, lat...? jedno jest pewne: czas pędzi nieubłaganie...uświadomiłam to sobie po raz n-ty...tym razem w kolejce na badania okresowe do pracy...a przecież nie tak dawno je robiłam...ta...3 lata temu... źródło: internet