Przejdź do głównej zawartości

Listopadowo...

1 i 2 listopada...dobrze, że są takie dni...
w codziennym biegu ciężko się zatrzymać...podumać...przemyśleć...zastanowić co tak naprawdę liczy się dla nas na tym świecie...
każdy w nim dąży do tego co uważa za najważniejsze...
każdy ma prawo do tego obojętnie czy jest to dobro materialne, rodzina, marzenia, kariera czy walka o zdrowie...
choć listopadowe Święta kojarzą mi się naprawdę smutno i nostalgicznie bo np.znam tylko rodzinę ze strony mamy...od taty nie zdążyłam nikogo poznać...to jednak tak jak wspomniałam na początku DOBRZE, ŻE SĄ !!! Bo to jak pokierujemy naszym życiem zależy tylko od nas ale pamiętajmy, że życie jest kruche, ulotne...i niestety nie trwa wiecznie...


                                                                       źródło

Komentarze

  1. Wiesz, czasami mam wrażenie, że ludzie właśnie zapominają o tym, jak bardzo ulotne są chwile w naszej codzienności i jak bardzo kruche jest ludzkie życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę,że to nie tylko wrażenie Kamilo ale niestety tak właśnie jest...

      Usuń
  2. Szkoda tylko, że o tych, którzy odeszli pamięta się tylko w listopadzie. A taka zaduma nad życiem, swoim czy też czyimś jest naprawdę bardzo potrzebna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale Madzialenko nie wszyscy pamiętają tylko o nich 1 listopada

      Usuń
  3. Ku pamięci...Dobrze, że są takie święta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozostaje tylko się z Tobą zgodzić bez żadnych zastrzeżeń , nadszedł czas refleksji , a to też jest potrzebne człowiekowi .
    Osobiście robię to teraz coraz częściej , sięgam pamięcią i wspominam tylko te miłe chwile których po prostu zapomnieć się nie da !!!
    A.S

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za odwiedziny :*
      pewnie,że zapomnieć się nie da i to jest najcudowniejsze:)

      Usuń
  5. Podpisuję się pod tym co napisałaś :-) warto się zatrzymać i docenić to, co mamy :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dokładnie, na co dzień wiecznie czasu brak na takie sprawy, a warto zastanowić się nad tym co mamy póki to trwa :)
    a powspominać tych, których już z nami nie ma zawsze warto. Lub chociaż spróbować się czegoś o nich dowiedzieć jeśli nie było dane nam ich poznać :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety, nie trwa wiecznie...
    Ja stojąc co roku na cmentarzu z babcią, wysłuchuję zawsze jej opowieści o tych, których już nie ma. Pokazuje mi wciąż coraz więcej grobów ludzi, których znała, opowiada mi o nich. Dlatego to święto nie kojarzy mi się jakoś smutno, a bardziej kojarzy mi się z tymi jej opowieściami właśnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz rację kochana, nic nie trwa wiecznie... dlatego doceniajmy to co mamy, cieszmy się życiem i wszystkim co nas itacza i spotyka codziennie...
    ściskam najserdeczniej

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie lubie pokazów mody na cmentarzach...ale przestałam zwracać na to uwagę. Ja tez dumam.. dużo.. i czas wtedy zwalnia. lubie to..

    OdpowiedzUsuń
  10. I nic więcej nie ma do dodania.

    OdpowiedzUsuń
  11. To prawda, dobrze że są takie dni, choć uważam, że groby powinno odwiedzać się przez cały rok.

    OdpowiedzUsuń
  12. Te same myśli nachodzą mnie w czasie tego święta. Nikt nie zna dnia ani godziny. Wszystko jest ulotne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. staram się podchodzić do tego święta bardziej optymistycznie i pozytywnie ale wiecznie mi się to nie udaje...

      Usuń
  13. To dobrze, że jest taki jeden dzień w roku, który nam przypomina o tej kruchości życia. Może nawet trochę sprowadza nas na ziemię.

    OdpowiedzUsuń
  14. ja nie myślę o tym w ten sposób..owszem przewija się smutek, że niektórych osób już nie ma lub kogoś nie miałam okazji poznać...ale przede wszystkim zastanawiam się które cech po nich oddziedziczyłam..jakie zamiłowania..na ile jestem do nich podobna, a to sprawia mi radość i daje poczucie dumy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fajnie,że tak myślisz...chciałabym podobnie ale niestety u mnie dominuje wtedy smutek

      Usuń
  15. Te święta listopadowe są potrzebne, by się zatrzymać, pochylić nie tylko nad grobami przodków, ale i nad własnym życiem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szare serce

O Tak! Jestem 3 razy na tak :D Walentynki 2015 były niesamowite bez dwóch zdań! Bukiet kwiatów, które uwielbiam... obiad we dwoje... znacząca wymiana spojrzeń... wspominki... i wreszcie seans 50 twarzy Greya! Jak przy każdym filmie są zadowoleni i krytycy.... Moje odczucia? Totalnie się zakochałam :D Jestem oczarowana :) Główni aktorzy? Dakota Johnson - od razu ją polubiłam...co do Jamiego Dornana na początku nie byłam przekonana czy będzie odpowiedni do tej roli ale jak tylko zobaczyłam go w pierwszej minucie - wiedziałam,że tylko on może być Greyem! Było dokładnie tak jak sobie wyobrażałam podczas lektury :) nie widzę żadnych minusów a o plusach mogłabym rozmawiać non stop! Muzyka do filmu również mnie urzekła :) Reasumując całość to dla mnie strzał w 10!  Nie obchodzą mnie opinie,że to porno czy erotyka dla mamusiek...każdy ma swoje zdanie :P jedno jest pewne: w Greyu naprawdę można się zakochać... źródło

Wiosna coraz bliżej?

Temperatura i widoki za oknem wskazują na nadchodzącą wiosnę... Samopoczucie powoli się poprawia...zaczynamy 12 tydzień :) Luty przeleciał mi przez palce, gdzieś go zgubiłam pomiędzy pączkami a Greyem ;-) W domu niewielkie przemeblowanie,a dało więcej przestrzeni i zrobiło się lepiej... W głowie,serduchu i myślach powolutku wykluwa się wiosna... Mówiłam już jak kocham zupy? ziemniaczana,która wyszła spontanicznie okazała się rewelacyjna :D jeszcze dziś w pracy będę się nią raczyć z prawdziwą przyjemnością :) Wierzę,że z końcem pierwszego trymestru poczuję się już w pełni sił i w marcu odświeżę swoje włoski stęsknione jasnych pasemek :) pobuszuję też za ciuszkami i wreszcie znajdę czas na ploty z siostrą :) marzec zacznie się dość intensywnie: imieniny męża, urodziny siostry,a później badanie USG i może już okaże się kto zamieszkuje brzuch... tak więc byle do marca! luty pożegnam bez sentymentu...   źródło

1,2,3,4...

zastanawialiście się kiedyś nad upływem czasu? w dzieciństwie miałam go pod dostatkiem... dzień się dłużył...noc mijała szybko... człowiek zastanawiał się co z tym czasem zrobić... dzisiaj...muszę wszystko porządnie planować, organizować, zapisywać żeby ten dzień zapełnić maksymalnie ile się da i wszystko pozałatwiać... nie za bardzo mi się to podoba... a może nie liczyć godzin, lat...? jedno jest pewne: czas pędzi nieubłaganie...uświadomiłam to sobie po raz n-ty...tym razem w kolejce na badania okresowe do pracy...a przecież nie tak dawno je robiłam...ta...3 lata temu... źródło: internet