Przejdź do głównej zawartości

kosmetyczne łakocie

no nie mogę...
po prostu nie mogę przejść obojętnie obok wszelkich słodyczy dla mojego ciała :D
suflety, masła, musy, galaretki, budynie....
i zero kalorii :D !
zapraszam do "degustacji" ;-)


źródło: internet
źródło: internet
źródło: internet
źródło: internet

źródło: internet

Komentarze

  1. Nie mogłabym mieć, bo bym jeszcze zjadła :D

    OdpowiedzUsuń
  2. a maseczka czekoladowa gdzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozumiem,ze zjadlas ja zanim polozylas na twarz :) wybaczam :)

      Usuń
  3. Ja niestety mam problem ze zbyt intensywnymi zapachami kosmetyków :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmm też jestem fanką takich słodyczy! Mam ich sporo i nie nadążam zużywać :P

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wiem, nie wiem, czy chciałabym pachnieć szarlotką ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że nie można tego zjeść :)

    MSjournalistic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ajjj kochalam te kosmetyki 'see you' a teraz nigdzie ich nie ma :(
    zdecydowanie numer jeden takie balsamy i masła hehe :)
    tylko kawowych nie lubię ;P
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie dziwne bo kawę pijesz hektolitrami ;P ;*

      Usuń
  8. Taką niekaloryczną degustację to ja bardzo lubię!!!! Wyglądają wszystkie bosko! Też lubię takie kosmetyki!
    Ściskam kochana

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapach piękny, prawie się najadłam :)
    Pozdrawiam
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudeńka :) Jak to dobrze, że teraz możemy wybierać i przebierać w takich fajnych kosmetykach :)))
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja jestem dziwna, bo mnie się zawsze wydaje, że będę się kleiła po takich smarowidłach ;D


    P.S. O kolczyku na pewno dam znać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uwierz mi nie będziesz się kleiła :D używam tego regularnie :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szare serce

O Tak! Jestem 3 razy na tak :D Walentynki 2015 były niesamowite bez dwóch zdań! Bukiet kwiatów, które uwielbiam... obiad we dwoje... znacząca wymiana spojrzeń... wspominki... i wreszcie seans 50 twarzy Greya! Jak przy każdym filmie są zadowoleni i krytycy.... Moje odczucia? Totalnie się zakochałam :D Jestem oczarowana :) Główni aktorzy? Dakota Johnson - od razu ją polubiłam...co do Jamiego Dornana na początku nie byłam przekonana czy będzie odpowiedni do tej roli ale jak tylko zobaczyłam go w pierwszej minucie - wiedziałam,że tylko on może być Greyem! Było dokładnie tak jak sobie wyobrażałam podczas lektury :) nie widzę żadnych minusów a o plusach mogłabym rozmawiać non stop! Muzyka do filmu również mnie urzekła :) Reasumując całość to dla mnie strzał w 10!  Nie obchodzą mnie opinie,że to porno czy erotyka dla mamusiek...każdy ma swoje zdanie :P jedno jest pewne: w Greyu naprawdę można się zakochać... źródło

Wiosna coraz bliżej?

Temperatura i widoki za oknem wskazują na nadchodzącą wiosnę... Samopoczucie powoli się poprawia...zaczynamy 12 tydzień :) Luty przeleciał mi przez palce, gdzieś go zgubiłam pomiędzy pączkami a Greyem ;-) W domu niewielkie przemeblowanie,a dało więcej przestrzeni i zrobiło się lepiej... W głowie,serduchu i myślach powolutku wykluwa się wiosna... Mówiłam już jak kocham zupy? ziemniaczana,która wyszła spontanicznie okazała się rewelacyjna :D jeszcze dziś w pracy będę się nią raczyć z prawdziwą przyjemnością :) Wierzę,że z końcem pierwszego trymestru poczuję się już w pełni sił i w marcu odświeżę swoje włoski stęsknione jasnych pasemek :) pobuszuję też za ciuszkami i wreszcie znajdę czas na ploty z siostrą :) marzec zacznie się dość intensywnie: imieniny męża, urodziny siostry,a później badanie USG i może już okaże się kto zamieszkuje brzuch... tak więc byle do marca! luty pożegnam bez sentymentu...   źródło

1,2,3,4...

zastanawialiście się kiedyś nad upływem czasu? w dzieciństwie miałam go pod dostatkiem... dzień się dłużył...noc mijała szybko... człowiek zastanawiał się co z tym czasem zrobić... dzisiaj...muszę wszystko porządnie planować, organizować, zapisywać żeby ten dzień zapełnić maksymalnie ile się da i wszystko pozałatwiać... nie za bardzo mi się to podoba... a może nie liczyć godzin, lat...? jedno jest pewne: czas pędzi nieubłaganie...uświadomiłam to sobie po raz n-ty...tym razem w kolejce na badania okresowe do pracy...a przecież nie tak dawno je robiłam...ta...3 lata temu... źródło: internet