Przejdź do głównej zawartości

----------------

chyba dopadło mnie przesilenie....
 stan przejściowy.....
dziwny kołowrotek, tysiące myśli tych pozytywnych i negatywnych......
dobrze,że jest słoneczko.... potrzebna mi energia.....................................

źródło: internet

Komentarze

  1. chyba popadlas w ten sam stan co ja ostnio***

    OdpowiedzUsuń
  2. Wysyłam Ci moją energię ;)
    Łap :* :) :) :) :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łapię i chowam do słoika na gorsze dni ;) dzięki !

      Usuń
  3. Tule mocno ;)

    BUZIAKI

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, tak...to typowe przesilenie. Gwarantuję, że przejdzie tak niepostrzeżenie jak niepostrzeżenie się wkradło:-)
    Duuużo słoneczka!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. To słoneczko, a ja zrobiłam 30 kilometrów , czuję się wspaniale, a wszystko dzięki tej słonecznej pogodzie,
    Minie Ci, pomyśl że nie musisz nic i ... od razu lepiej
    Pozdrawiam serdecznie
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. A więc zycze jeszcze więcej słoneczka:))

    OdpowiedzUsuń
  7. zostawic tylko myśli pozytywne ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ech, mnie też dopadło przesilenie :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie tylko Ciebie to dopadło :)

    MSjournalistic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Doskonale Cię kochana rozumiem. Mnie też dopadło i udziela mi się tak, że mogłabym spać, spać i jeszcze raz spać... niestety
    Trzymaj się cieplutko Sisi, buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  11. W takim razie dużo pozytywnej energii życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. będzie lepiej, łap słonko!
    pozdrowionka wiosenne ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Na fitness się wybierz :) jedna godzinka dla siebie, a poczujesz się bosko! Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pomyślę :-) chwilowo mnie nerwy tłuką przed okresem :P

      Usuń
  14. Mam coś podobnego tylko że mnie dodatkowo roznosi... Mam wrażenie że jestem zupełnie nie na swoim miejscu -,-

    OdpowiedzUsuń
  15. Hah, prawie dzień w dzień takie kołowrotki u mnie ;]
    oby szybko Ci uleciały z głowy :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szare serce

O Tak! Jestem 3 razy na tak :D Walentynki 2015 były niesamowite bez dwóch zdań! Bukiet kwiatów, które uwielbiam... obiad we dwoje... znacząca wymiana spojrzeń... wspominki... i wreszcie seans 50 twarzy Greya! Jak przy każdym filmie są zadowoleni i krytycy.... Moje odczucia? Totalnie się zakochałam :D Jestem oczarowana :) Główni aktorzy? Dakota Johnson - od razu ją polubiłam...co do Jamiego Dornana na początku nie byłam przekonana czy będzie odpowiedni do tej roli ale jak tylko zobaczyłam go w pierwszej minucie - wiedziałam,że tylko on może być Greyem! Było dokładnie tak jak sobie wyobrażałam podczas lektury :) nie widzę żadnych minusów a o plusach mogłabym rozmawiać non stop! Muzyka do filmu również mnie urzekła :) Reasumując całość to dla mnie strzał w 10!  Nie obchodzą mnie opinie,że to porno czy erotyka dla mamusiek...każdy ma swoje zdanie :P jedno jest pewne: w Greyu naprawdę można się zakochać... źródło

Wiosna coraz bliżej?

Temperatura i widoki za oknem wskazują na nadchodzącą wiosnę... Samopoczucie powoli się poprawia...zaczynamy 12 tydzień :) Luty przeleciał mi przez palce, gdzieś go zgubiłam pomiędzy pączkami a Greyem ;-) W domu niewielkie przemeblowanie,a dało więcej przestrzeni i zrobiło się lepiej... W głowie,serduchu i myślach powolutku wykluwa się wiosna... Mówiłam już jak kocham zupy? ziemniaczana,która wyszła spontanicznie okazała się rewelacyjna :D jeszcze dziś w pracy będę się nią raczyć z prawdziwą przyjemnością :) Wierzę,że z końcem pierwszego trymestru poczuję się już w pełni sił i w marcu odświeżę swoje włoski stęsknione jasnych pasemek :) pobuszuję też za ciuszkami i wreszcie znajdę czas na ploty z siostrą :) marzec zacznie się dość intensywnie: imieniny męża, urodziny siostry,a później badanie USG i może już okaże się kto zamieszkuje brzuch... tak więc byle do marca! luty pożegnam bez sentymentu...   źródło

1,2,3,4...

zastanawialiście się kiedyś nad upływem czasu? w dzieciństwie miałam go pod dostatkiem... dzień się dłużył...noc mijała szybko... człowiek zastanawiał się co z tym czasem zrobić... dzisiaj...muszę wszystko porządnie planować, organizować, zapisywać żeby ten dzień zapełnić maksymalnie ile się da i wszystko pozałatwiać... nie za bardzo mi się to podoba... a może nie liczyć godzin, lat...? jedno jest pewne: czas pędzi nieubłaganie...uświadomiłam to sobie po raz n-ty...tym razem w kolejce na badania okresowe do pracy...a przecież nie tak dawno je robiłam...ta...3 lata temu... źródło: internet